Jest mi źle, chcę uciec z tego miejsca

Ilu z nas mieszka i czuje się dobrze w tym miejscu gdzie jest?
Zaczynając od kraju, bo tu zimno, ciemno, pracy, domu, dzielnicy, pokoju...kończąc na...no właśnie, kończąc na czym...w sumie to narzekanie nie ma końca...

Skąd ta niechęć. Czy ta niechęć dotyczy faktycznie tego miejsca w którym się znaleźliśmy? Odrzucamy to, pławiąc się w codziennym narzekaniu, wyrzucaniu negatywnych emocji. I tak tkwimy w tym sądząc, że tak nie może być, że to złe, i znów rodząc pytania, dlaczego ja, skąd ten wybór, dlaczego tutaj jestem?

A jesteś tam mój drogi przyjacielu dlatego, że sam doprowadziłeś się w to miejsce. I tak jak już wcześniej wspominałam w postach, wszystko nas czegoś uczy. Mało tego. Narzekając na to miejsce, w którym żyjemy TERAZ odcinamy się totalnie dobrowolnie (bo to jest nasz wybór, nikogo innego, że tam jesteśmy, i nie, proszę nie udowadniaj mi, że tak nie jest, bo niby mąż tak chciał, rodzice, dziadkowie, sąsiedzi, pani ze sklepu, kochanek, dzieci etc.), od ujrzenia pozytywów tego miejsca, poddania się sytuacji i tym samym skrócenia procesu zrozumienia dlaczego tam jesteśmy.

Czy myśląc sobie o tym, gdzie chcielibyście być, widzicie siebie w pewnej jednej powtarzającej się sytuacji?Np. przy kominku, zrywając rzodkiewkę, pijąc wino, czytając gazetę... A czy zastanawialiście się czy np. po pewnym czasie nie znudziłoby się Wam to miejsce?
Czy patrząc na ładny obraz, widząc go setny raz, jest  dla Was tak samo piękny jak ten sam obraz widziany raz na rok czy miesiąc?  Ile razy myślisz sobie, że tam gdzie wcześniej mieszkałem było super, a zapominasz, że jak mieszkałeś tam, czułeś się dokładnie tak beznadziejnie jak mieszkając tu teraz.

Chcę powiedzieć Ci dziś dwie ważne rzeczy. AKCEPTACJA i PODDANIE się sytuacji, która teraz jest (w tym momencie akceptacja miejsca zamieszkania) i tak, wyobrażania sobie tego idealnego miejsca do życia ale nie życie wyidealizowanym miejscem..,

Sama wielokrotnie już doświadczyłam (bo przecież wszystko będzie się powtarzać dopóki nie nauczę się tego czego mam się nauczyć :)), że co mi z tego, że będę narzekać i wkurzać się na to, gdzie mieszkam, skoro na dzień dzisiejszy mieszkam tu i już...przyjdzie czas na zmiany, jak będę gotowa-teraz już wiem. I w momencie kiedy przestałam marnować swoją energię na tego typu pierdoły, zobaczyłam mnuuustwo  pozytywów płynące  z miejsca, w którym jestem. Zobaczyłam też, że to nie ma znaczenia w zasadzie. Każde miejsce, w którym dotychczas mieszałam miały swoje plusy i minusy , więc po co skupiać się na minusach, bez sensu. Przecież i tak kiedyś to miejsce trafi do mojej karty plusów i minusów.
Aaaa, bo Ty myślisz już o przeprowadzeniu się do miejsca do końca życia...a przepraszam, że zapytam, skąd wiesz, że nie zmienisz w tym czasie zdania???!!! Skąd wiesz, że pomieszkasz kilka lat i zechcesz czegoś innego?I dobrze, zmieniaj zdanie, o to chodzi :))))Daj sobie przyzwolenie na to!

NIE ZAMYKAJ się, nie deklaruj. Pamiętaj, masz prawo zmieniać zdanie. Pamiętaj, że jedyną pewnią w Twoim życiu jest jego ciągła zmiana, ktoś mądry kiedyś to stwierdził i miał totalną rację :))

Twoje zadanie na dziś to zaakceptowanie tu gdzie jesteś, otworzenie oczu na to, co jest, bo jest dużo więcej niż widzisz z tymi swoimi zamkniętymi wściekłymi, narzekającymi oczami. A wierz mi, jak to zrobisz, to zaczną dziać się cuda - jak zwykle ;), ręczę głową!

Jeśli post zainspirował Cię, prześlij go dalej, może kogoś jeszcze zainspiruje :)

Looooove&Pieeeeece

Aga



Dom, nowy czy stary?
fot. Aga Pokrywka
https://www.facebook.com/Aga-Pokrywka-1520099144958224/?fref=ts

Komentarze

Popularne posty