"O czym jest Twój blog?"
"O czym jest Twój Blog? Co lubisz robić najbardziej? Jaki sport jest Twoim ulubionym? A co lubisz jeść?"....
Odkąd odważyłam się pisać blog i mówić o tym, pierwsze pytanie jakie pada to "o czym piszesz?"...
Kilka słów o nadawaniu etykietek i tym samym zamykaniu się na nowe.
Często złości nas w dzieciach to, że często zmieniają zdanie, że zabawa trwa 5 minut i chcą się bawić w coś nowego...Dlaczego nas dorosłych tak to denerwuje?
Bo my dorośli nauczyliśmy się, że w życiu ważna jest konsekwencja naszych wyborów i podjętych decyzji (chyba, że jest tak, że z wiekiem wybijamy dzieciom z głowy te spontaniczne zmiany zdań, zabawy i uczymy wbijamy do głowy bycie konsekwentnym w swoich decyzjach, zdaniach, opiniach, każemy wybierać, a jak wybiorą to już nie mogą zmienić zdania...
A czy nie fajnie byłoby bawić się trochę jak dzieci nie przywiązując się i dając sobie przyzwolenie i akceptację, że wszystko jest zmianą, że wszystko się zmienia i zmianie ulegamy i my...
Zobacz jakie to proste. Jeśli nazwiesz coś, to kategoryzujesz, a później ciężko Ci to zmienić, nawet wtedy, jeśli tego chcesz. I tu nawet chodzi o cechy charakteru...
Przykład - dziecko, albo jest niejadkiem albo żarłokiem. A jeśli nagle zmienią się nawyki żywieniowe danego dziecka, to czasami zostajemy przy jego etykiecie (czyli niejadek dla nas nadal jest żarłokiem i odwrotnie), albo myślimy "dziecko jest chore"...
To dlaczego tak jest? Dlaczego pierwszą nasza myślą i chęcią na nowe jest nadanie temu nazwy?
A dlatego, że bez nazwy, nasz umysł nie ogarnie tematu. Umysł działa jak komputer, ma katalogi, podkatalogi, skróty, foldery...wszystko nazwane...
Tak więc jeśli ja dziś powiem Ci, że mój blog jest o koniu a jutro napiszę o krowie, to Twój umysł powie "zaraz, zaraz, przecież miało być o koniu a ona wyjeżdża z krową, nie podoba mi się, jest niekonsekwentna, nie wiem o co chodzi, bez sensu"...i w tym momencie zamykają się wrota do czegoś nowego, niespodziewanego. Bo całkiem możliwe, że krowa jest równie ciekawa jak był ten koń.
Mało tego, a co jeśli przestane pisać, bo już nie będzie mi się chciało a zacznę śpiewać?
A co? A nic...Bo ani ze mnie pisarka ani piosenkarka, mogę wszystko i nic :). W ten sposób nie zamykam się i nie podpinam pod żadną kategorię i nie wrzucam się do żadnego katalogu. Ok, można mnie wrzucić do katalogu "inne"...
Nie zamykaj się więc w nazwach i tematach, w tym co lubisz a czego nie, bo przecież może zdarzyć się tak, że dziś nie lubisz marchewki a jutro ją pokochasz. I co się wtedy stanie? Twoje otoczenie, przez to, że powiedziałeś mu, że nie lubisz tej marchewki to nawet Ci jej nie zaproponuje...a jaka szkoda prawda?...
Z życiem jest podobnie, nie zamykaj się na nic, bądź wolny i otwarty...bądź dzieckiem, bo one wiedzą co robić by było im dobrze ;)
Jeśli post zainspirował Cię, prześlij go dalej, może kogoś jeszcze zainspiruje :)
Aga
Odkąd odważyłam się pisać blog i mówić o tym, pierwsze pytanie jakie pada to "o czym piszesz?"...
Kilka słów o nadawaniu etykietek i tym samym zamykaniu się na nowe.
Często złości nas w dzieciach to, że często zmieniają zdanie, że zabawa trwa 5 minut i chcą się bawić w coś nowego...Dlaczego nas dorosłych tak to denerwuje?
Bo my dorośli nauczyliśmy się, że w życiu ważna jest konsekwencja naszych wyborów i podjętych decyzji (chyba, że jest tak, że z wiekiem wybijamy dzieciom z głowy te spontaniczne zmiany zdań, zabawy i uczymy wbijamy do głowy bycie konsekwentnym w swoich decyzjach, zdaniach, opiniach, każemy wybierać, a jak wybiorą to już nie mogą zmienić zdania...
A czy nie fajnie byłoby bawić się trochę jak dzieci nie przywiązując się i dając sobie przyzwolenie i akceptację, że wszystko jest zmianą, że wszystko się zmienia i zmianie ulegamy i my...
Zobacz jakie to proste. Jeśli nazwiesz coś, to kategoryzujesz, a później ciężko Ci to zmienić, nawet wtedy, jeśli tego chcesz. I tu nawet chodzi o cechy charakteru...
Przykład - dziecko, albo jest niejadkiem albo żarłokiem. A jeśli nagle zmienią się nawyki żywieniowe danego dziecka, to czasami zostajemy przy jego etykiecie (czyli niejadek dla nas nadal jest żarłokiem i odwrotnie), albo myślimy "dziecko jest chore"...
To dlaczego tak jest? Dlaczego pierwszą nasza myślą i chęcią na nowe jest nadanie temu nazwy?
A dlatego, że bez nazwy, nasz umysł nie ogarnie tematu. Umysł działa jak komputer, ma katalogi, podkatalogi, skróty, foldery...wszystko nazwane...
Tak więc jeśli ja dziś powiem Ci, że mój blog jest o koniu a jutro napiszę o krowie, to Twój umysł powie "zaraz, zaraz, przecież miało być o koniu a ona wyjeżdża z krową, nie podoba mi się, jest niekonsekwentna, nie wiem o co chodzi, bez sensu"...i w tym momencie zamykają się wrota do czegoś nowego, niespodziewanego. Bo całkiem możliwe, że krowa jest równie ciekawa jak był ten koń.
Mało tego, a co jeśli przestane pisać, bo już nie będzie mi się chciało a zacznę śpiewać?
A co? A nic...Bo ani ze mnie pisarka ani piosenkarka, mogę wszystko i nic :). W ten sposób nie zamykam się i nie podpinam pod żadną kategorię i nie wrzucam się do żadnego katalogu. Ok, można mnie wrzucić do katalogu "inne"...
Nie zamykaj się więc w nazwach i tematach, w tym co lubisz a czego nie, bo przecież może zdarzyć się tak, że dziś nie lubisz marchewki a jutro ją pokochasz. I co się wtedy stanie? Twoje otoczenie, przez to, że powiedziałeś mu, że nie lubisz tej marchewki to nawet Ci jej nie zaproponuje...a jaka szkoda prawda?...
Z życiem jest podobnie, nie zamykaj się na nic, bądź wolny i otwarty...bądź dzieckiem, bo one wiedzą co robić by było im dobrze ;)
Jeśli post zainspirował Cię, prześlij go dalej, może kogoś jeszcze zainspiruje :)
![]() |
Zdjęcie zupełnie nie na temat i zupełnie bez sensu |
Aga
Komentarze
Prześlij komentarz